„Pieniądze szczęścia nie dają” to przysłowie, które często potwierdza i życie, i badania naukowców. Wydawać by się jednak mogło, że chęć ich posiadania było, jest i będzie siłą napędową dla miliardów pracowników na całym świecie, którzy poprzez zwiększony wysiłek, wydajność i innowacyjność starają się zasłużyć na upragnioną premię. Nic bardziej mylnego. Już od jakiegoś czasu premie finansowe nie działają tak, jakby tego chcieli pracodawcy. Co więc działa?

Według Jarosława Zamorskiego, wykładowcy Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie, premia finansowa może być skutecznym narzędziem motywowania tylko wtedy, gdy rzeczywiście nagradza dodatkowy wysiłek, ponadprzeciętne osiągnięcia, co staje się udziałem pracownika w korzyściach, czyli zysku firmy. Premia wypłacana regularnie, czyli tzw. regulaminowa lub uznaniowa, uzależniona od dobrej woli menedżera nie spełnia tego warunku. Istotne jest również, by naliczanie premii było możliwie proste. W praktyce okazuje się jednak, że działanie pod presją chęci zdobycia premii może działać odwrotnie i demotywować pracowników, czy wpływać na ich wydajność.

Tę – na pierwszy rzut oka zaskakującą – tezę potwierdzają  dane z opublikowanego przed ponad rokiem badania na temat stosowanych w firmach systemów premiowania pracowników European Bonus & Sales Compensation Survey, przeprowadzonego przez Aon Hewitt. Wyniki pokazują, że ponad połowa firm objętych badaniem w 15 europejskich krajach, nie była zadowolona z działania systemu premii.

 Ponadto okazuje się, że dla dużej grupy pracowników, a szczególnie wysokiej klasy specjalistów i menedżerów, finanse przestają być oczekiwanym bodźcem motywacyjnym. – To kwestia adaptacji – mówi psycholog Anna Geryn i wyjaśnia – polega to na tym, że określone bodźce działają na ludzi motywująco tylko przez jakiś czas. Potem osłabiają się i szukamy kolejnych celów, które dadzą nam pozytywny impuls. Dla ludzi, którzy osiągnęli już pewien poziom zawodowy mogą to być oznaki prestiżu, czy statusu. Przykładem tego są ekskluzywne wyjazdy motywacyjne, na które szefostwo firmy wysyła tylko wybrane – wybitne jednostki.

Są firmy, które korzystają z tej formy motywowania pracowników od lat. – Mamy klientów, dla których organizowaliśmy już po kilka, a nawet kilkanaście wyjazdów – wspomina Izabela Abramowicz, prezes firmy Bissole Business Travel. – Każdy kolejny wyjazd był inny i dla wielu uczestników stał się prawdziwą przygodą życia. Ważne, że przy wyborze kierunku i programu imprezy, na ogół nie decydują koszty, a pomysł i oryginalność. Wyjazd motywacyjny nie musi być drogi, ale powinien być niezwykły.

Każdy może wybrać się do Afryki, ale mało kto trafi do najmniejszego państwa na kontynencie – Gambii – i skorzysta z niezwykłej gościnności mieszkańców i przepysznej lokalnej kuchni. Każdy może wybrać się na Karaiby (Dominikana, Kuba, Jamajka), ale mało kto trafi do prawdziwego raju na ziemi, czyli na holendersko-francuską wyspę Saint Martin. Wreszcie każdy z nas może wybrać się do Barcelony, ale tylko dzięki doświadczeniu i wiedzy profesjonalistów można trafić na szlagierowy mecz FC Barcelona na Camp Nou i zwiedzić miejsca zwykle skrzętnie ukryte przed turystami.

– Z opinii jakie docierają do nas od uczestników organizowanych przez nas wyjazdów motywacyjnych wynika, że ta forma wyróżnienia, czy nagrodzenia pracowników przynosi najlepsze efekty. Pokazuje im, że są dla firmy ważni i wiąże ich emocjonalnie – mówi Aleksandra Palka z firmy Bissole Business Travel.  – A ludzie pełni pozytywnych emocji potrafią się odwdzięczyć swojej firmie – dodaje Palka.

***

kontakt dla mediów:

Aleksandra Palka
Dyrektor ds. marketingu
e-mail: aleksandra.palka@bissole.pl
Bissole Sp. z o.o. ul. Kościuszki 95/1U, 50-442 Wrocław